"Wywiad z gitarzystą Monastery, Polandem dla dwumiesięcznika Heavy Metal Pages" (HMP5(36)2007)

1. Od czasów małego zamieszania, jakie wywołał materiał „Święta Inkwizycja”, o Monastery nie było jakoś szczególnie głośno. Oczywiście rozumiem – najpierw metal musiał walczyć z zarazą, której na imię grunge, potem przychodziły inne mody... Tak, czy owak, Monastery tułał się po podziemiu co jakiś czas wypuszczając demówki, ale poza podziemiem za wiele nie wskórał. Hm... powiedzcie, ile razy myśleliście już, by rzucić to wszystko w diabły i zająć się czymś innym?

Pewnie jak każdy zespół, miewamy wzloty i upadki ale na szczęście nie musieliśmy wynajmować psychoterapeuty aby wrócić do pionu, po to by móc się znowu najebać na próbie czy koncercie. Poza tym oprócz grania łączy nas wszystkich przyjaźń (a niektórych nawet małżeństwo). Nigdy nie myśleliśmy o tym by „na amen” przestać grać bo piwo najlepiej smakuje tylko z instrumentem w reku (lub między nogami).

2. Taka duża dziewczynka i tacy duzi chłopcy chyba już wiedzą, że z grania thrashu kasy i sławy nie będzie. Co was w takim razie trzyma przy graniu? Zwłaszcza w Kaczystanie – kraju, który nawet przy baaardzo dużej dozie wyobraźni trudno nazwać przychylnym metalowym dźwiękom i... jakiejkolwiek formie kultury.

Metal jest z założenia pojmowany przez większość tzw. społeczeństwa jako coś skrajnego i pozbawionego wszelkich wartości. Te wszystkie tatuaże, długie włosy, połamane szaleńcze tempa, wymagające myślenia kompozycje a co najgorsze zaangażowane i podejmujące czasem niezrozumiałe dla przeciętnego kretyna teksty… Na szczęście coś co jest, może nie zakazane ale starannie ukryte, smakuje najlepiej i warto poświęcić kawałek życia aby się o tym przekonać.

3. „Thrashing Pictures” to materiał, który nagraliście już kawał czasu temu, a w moje łapska wpadł właściwie niedawno. Albo jestem ignorantem i przeoczyłem tę płytę, albo państwo muzycy położyli promocję krążka. To jak to wyglądało? Dużo wysiłku wpakowaliście w to, by „Thrashing Pictures” dotarł do jak najszerszego grona słuchaczy?

Dzwoniliśmy i pisaliśmy maile prawie do wszystkich wydawnictw. Większość z nich nawet nie odpisała. Pozostałe, które uprzejmie odpowiedziały, zajmowały się innymi gatunkami. Jeszcze inne były w trakcie realizacji innych projektów. Jedni uważali, że gramy za lekko, inni, że za ciężko… W związku z tym sami zrobiliśmy parę kopii i słaliśmy do wszystkich znajomych i do różnych rozgłośni. Trochę udało nam się rozprowadzić na koncertach, trochę rozesłaliśmy fanom, którzy słyszeli o tej płytce i mieli problem ze zdobyciem jej i po prostu docierali do nas przez Internet pisząc maile z prośbą o tę płytę. Jeśli chodzi o promocję, to liczyliśmy, że wyda to ktoś kto zajmie się również promocją, a wtedy my moglibyśmy pozostać tylko muzykami… Wygląda na to, że dość zgrabnie wychodzi nam komponowanie numerów ale już gorzej u nas z talentami managerskimi.

4. Jak wyglądała sesja „Thrashing Pictures”? Interesuje mnie, co to za studio, w którym nagrywaliście, kto tam co robił i za ile, co pito i dlaczego tak skandalicznie mało, kto był producentem, czy też realizatorem dźwięku, etc...

Odpowiem zgodnie z chronologią wydarzeń. No więc po pierwsze zakupiłem kartę wielośladową do peceta oraz odpowiedni software. Podzwoniłem po znajomych z pytaniem jak to ugryźć. Dogadałem się z właścicielem dyskoteki, pożyczyłem trochę lepsze bębny i przywiozłem do tejże dyskoteki. Potem zmobilizowałem perkusistę, ubrałem słuchawki z peackiem metronomu, drugie ubrałem perkusiście. Następnie wziąłem wiosło do ręki i wdusiłem „rec” i tak jedenaście razy. Gitary, bas i wokale nagraliśmy już w naszej sali prób. Następnie spędziłem jakiś miesiąc na obróbce i długich telefonicznych sesjach z kolegami, którzy mieli o tym jakiekolwiek pojęcie. Co do pitych trunków, to podczas nagrywania garów interesowały nas bardziej laski przy rurze niż te szczochy z dyskotekowego kija. Tak więc skromnie odpowiem na pytanie, że producentem, realizatorem i masteringmanem jestem ja. I takie właśnie były początki Metal-Sound-Studio... Do dziś nagrałem już trochę kapel (Union/Christ Agony, Supreme Lord, Bloodthirst, Bestiar, Hellfist, Ebola, Whichmaster, Warpath i wiele innych) i od czasu pracy nad „Thrashing Pictures” moje pojęcie na temat produkcji nagrań znacząco wzrosło.

5. Na „Thrashing Pictures” są kawałki, które można spotkać na wcześniejszych wydawnictwach Monastery. Jak przebiegał proces kreacji? Z jakiego okresu są te numery?

„Thrashing Pictures” to w zasadzie lista utworów, które wtedy graliśmy na koncertach. Stąd pojawiły się tam starsze kawałki zagrane troszeczkę inaczej no i z babskim wokalem. Niektóre z nich to bardzo stare numery z „God Save…” z roku 1993 oraz z „The Evil Has landed” z roku 1996 ale myślę, że aż tak się nie zestarzały…

6. Opowiedzcie o zawartości tekstowej każdego z numerów. Ale dokładnie o przekazie każdego z nich. Nie chodzi mi o to, byście streszczali liryki, bo te na pewno fanom Monastery są znane...

„Dancing on your grave” (Tańczę na twoim grobie) – numer o kimś komu wydawało się, że może wejść nam w umysły i w boski sposób je kontrolować ale jak to bywa, nici z happy endu (kurwa, ten tekst ma parę lat a tu patrz: Roman i bracia K.!) „Shattered Faith” (Zdruzgotana wiara) - stare jak świat pytanie: kiedy przestajesz wierzyć czy wtedy TY tracisz GO czy ON traci CIEBIE, czy może nie ma to większego znaczenia… „Medial shit” (Medialna kupa) – numer o amerykanizacji naszego życia i o tym, że media najczęściej promują tylko tę brutalną (pewnie lepiej sprzedawalną) część rzeczywistości a przecież przez nasze życie, w większości przypadków, przejawiają się takie (pewnie medialnie niepoprawne) zjawiska jak miłość, przyjaźń, radość, upojenie alkoholowe, kac, syfiaste piwo, zgaga et cetera, et cetera. „Speed up” (Spiesz się) – jest o kolesiu, który bardzo się spieszy aby za wszelką cenę zdążyć wydoić z życia co się da ale nie udaje mu się bo zabija go palenie… „Scream” (Krzyk) – tu podjęty został trudny temat aborcji. Generalnie uważamy, że kobieta ma prawo decydować sama o tym czy chce usunąć niechcianą ciążę. Jednak w tym utworze przedstawiamy świat widziany oczami usuniętego płodu. Generalnie to musi być straszny dramat dla każdej ze stron i jak nie staniesz to dupa z tyłu… „Blind Faith” (Ślepa wiara) – poetyckie rozdarcie pomiędzy przeznaczeniem a naszym wpływem na los. „Red Bitch” (Ruda suka) – generalnie stronimy od dawania rad ale często wyrażamy swoją opinię. Ale jeśli chodzi o kolor kłaków na genitaliach, w przypadku gdy są rude zalecamy natychmiastową zmianę umaszczenia. A-ha i popieramy tu higienę, zwłaszcza po, czyli pomiędzy, czyli przed. „Our love” (Nasza miłość) – to ballada, oczywiście o miłości, w której w teatralny sposób wszystko się musi spierdolić. „Hour of destruction” (Godzina zniszczenia) – piosenka o tym jaką cenę najprawdopodobniej przyjdzie nam zapłacić za to, że jesteśmy ludźmi wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami (cywilizacja techniczna, degradacja środowiska, upadek moralności itp.)

7. Monastery, podobnie jak kilka innych thrashowych kapel z naszego podwórka, ma bardzo specyficzny, oryginalny klimat, który ciężko zaszufladkować. „Thrashing Pictures” nie da się zestawić ani ze szkołą niemieckiego, brutalnego thrashowania, ani z może bardziej zorientowanym na technikę i melodykę jankeskim stylem, ani z brytolską surowizną... Hm... zgodzicie się ze mną, że w wypadku Monastery, wczesnego Alastor, Egzekuthor i co najmniej kilku innych kapel należałoby mówić o polskiej, odmiennej od wszystkich innych szkole thrashu? Zawsze możecie powiedzieć: Nieee, coś ty, myśmy to zerżnęli z Kreator i Testament, hehehe...

Bo ja wiem… Nigdy nie zastanawiałem się podczas układania numeru czy będzie to trącić czymś znanym czy może stworzymy coś super oryginalnego. To chyba samo tak wychodzi, chociaż nie ukrywam, że wszyscy namiętnie słuchamy Testament, hehehe. Może to, że od lat nagłaśniam koncerty, gdzie przewija się mnóstwo polskich, często mało znanych kapel powoduje, że to się udziela i właśnie to słychać w naszej muzie… A może to słowiański szowinizm albo raczej nasze polskie robienie wszystkiego na opak…

8. Na „Thrashing Pictures” znajdziemy „Innerself” Sepultury i „Raining Blood” Slayer. Wcześniej także nie stroniliście od coverów. Dlaczego akurat te kawałki?

Sprawa jest banalnie prosta. Otóż nasz bębniarz miał kilka przerw spowodowanych wojskiem, pracą czy sprawami rodzinnymi, no i trzeba było „pożyczać” pałkarza a najlepiej zgrać się z nowym muzykiem przy pomocy czegoś co każdy zna. Poza tym na świecie jest mnóstwo genialnych, ponadczasowych kawałków ale te chyba jakoś szczególnie nas wzięły no i „Rainings Blood” z babskim wokalem, który poruszył nawet panów z Acid Drinkers…

9. Jak już jesteśmy przy coverach, to pogadajmy chwilę o inspiracjach muzyków Monastery. Kto wywarł na was najsilniejszy wpływ? Kto sprawił, że dziś gracie thrash, a nie disco polo? Dlaczego dawniej był to Shakin’ Stevens, a dziś jest to Michał Wiśniewski?

Najpierw Cię zaskoczę. Na którejś gównianej płycie kapeli właśnie Michała Wiśniewskiego, którą to płytę znam już na pamięć, bo oprócz normalnych gigów nagłaśniam też wsiowe festyny (cóż… taka praca) i tam właśnie swego czasu „tłukli” to na okrągło, więc w kilku kawałkach były naprawdę zajebiste solówki. Jestem ciekaw kto się tak skurwił i za ile aby swój talent rozmieniać na „taaakie drobne”. No ale O.K. może kolo gra też w jakiejś normalnej kapeli a tam tylko zarabia na utrzymanie kilku domów, bryk i np. hazard hehehe. A tak na poważnie, zaczynałem od staroci typu Led Zeppelin, Deep Purple, Black Sabbath, Budgie, potem zostałem ‘zabity na śmierć’ Motörhead. Już wspólnie jako kapela słuchaliśmy Megadeth a potem była Pantera, Testament i gdzieś po drodze była niemiecka wycieczka czyli Destruction. Na co dzień słuchamy wszystkiego: dziś heavy, jutro grind a pojutrze disco-polo ale raczej zawsze w myśl zasady czy nam się coś podoba natomiast gatunek jest sprawą drugorzędną.

10. Kto do „Thrashing Pictures” zrobił tę dziwaczną okładkę i... ekhm... co ona właściwie przedstawia?

Wiem, że taki model odstaje od metalowych standardów bo tu okładka składa się ze zdjęć kapeli a nie z komputerowych straszydeł. Ale taki właśnie był nasz zamysł. Okładkę do „traszujących obrazków” złożył Fiodor, koleś który śpiewał kiedyś w zaprzyjaźnionej kapeli a teraz bawi się w grafikę.

11. Rok temu w towarzystwie Panzer’ Faust i Egzekuthor zaliczyliście trasę „Thrash Revolution”. Hm... jak udało wam się przetrwać na trasie z zespołami, uchodzącymi za mocno rozrywkowe?

Noooo, my przeżyliśmy całkiem spoko i bardzo nam pasowało to towarzystwo. Niektóre znajomości a nawet przyjaźnie, które się wtedy narodziły trwają do dziś. Gorzej było z frekwencją na koncertach. Ale wracając do pytania, powinieneś raczej zapytać chłopaków jak oni przeżyli grilla na moim rancho w Świebodzinie, hehehe!

12. Dochodziły do mnie słuchy o kłopotach z obsadą basu w zeszłym roku, ale kilka koncertów udało wam się zagrać. Prawda to, że Jabol pojawiał się i znikał?

Jak to mówią „życie…”. Jabol kupił piekarnię i póki się w tym wszystkim nie połapał (wiesz, oni tam chodzą do roboty na 3:00 rano a kończą o 24:00!) musieliśmy ograniczyć wspólne próby no i przepadło trochę koncertów ale na szczęście to już przeszłość.

13. Monastery – skąd nazwa? Jak to się stało, że przyjęliście taki szyld? Zamierzaliście wstąpić do zakonu Pijarów? To chyba jedna z popularniejszych nazw kapel w całej historii metalu...

Według mnie to nazwa jak każda inna ale w przypadku „Monastery” było tak, że najpierw chłopaki założyli zespół „Zakon”, potem ten się rozpadł i część muzyków, którzy w nim grali założyli właśnie „Monastery”. Tu taka mała ciekawostka, może dziwnie zabrzmi ale to fakt, otóż jeden z byłych muzyków Monastery na serio wstąpił do zakonu, a drugi przeszedł na inną wiarę. Ciekawe czy wpływ na to miała również nazwa kapeli, w której grali…

14. Jak już wspomniałem, „Thrashing Pictures” nie jest materiałem, który powstał wczoraj. Czym się zajmowaliście po jego nagraniu? Tylko piwo i ciasteczka, czy może nazbierało wam się kawałków na jakieś nowe wydawnictwo. Kiedy możemy liczyć na nowy album Monastery?

Mamy już siedem nowych kawałków. Kończy się sezon wędkarski więc niebawem wchodzimy do studia. Myślę, że płyta będzie gotowa w przyszłym roku i znowu będziemy próbowali znaleźć wydawcę…

15. OK., wracamy do przeszłości. W jaki sposób doszło do podpisania papierzysk na wydanie „Świętej Inkwizycji” i „God Save”? Czy zespół miał cokolwiek z wydania tych materiałów poza satysfakcją?

Tego dokładnie nie pamiętam. Sprawy związane z wydaniem „God Save…” załatwiał były basisto-wokalista - Kuba. Studiował w Szczecinie i miał blisko do Akademickiego Radia „Pomorze”, które właśnie było wydawcą tej kasety. Pamiętam, że musieliśmy szybko nagrać materiał w studiu w Gorzowie. Ta kaseta wywołała wtedy trochę zamieszania. Natomiast ze „Świętą Inkwizycją” na pewno musieliśmy pojechać na Śląsk. Wcześniej szef „Baron Rec.” dostał nasz materiał (nagrany w studiu w Zielonej Górze), spodobało mu się i mieliśmy kontrakt w kieszeni. Oficjalny nakład to pięć tys. sztuk. W ramach promocji firma nadrukowała też hałdę kolorowych plakatów na papierze kredowym. Ale promocję według mnie położyła. Spokojnie można było sprzedać tej płytki więcej. Sami oczywiście też byliśmy mocno zaangażowani w dystrybucję. W efekcie tego w każdym sklepie muzycznym w każdym większym mieście można było kupić wtedy kasetkę z zakonnikiem. W obu przypadkach mieliśmy bardzo dużo satysfakcji ale szczerze mówiąc jakiejś wielkiej kasy z tego nie było.

16. Pytanie, skierowane do Polanda, jako najdłużej obecnego w Monastery: Jakbyś porównał metalową scenę z czasów, gdy zaczynałeś z wszystkimi jej następnymi mutacjami, aż do czasów dzisiejszych?

Tak się składa, że to nie ja tylko Mały (perkusista) jest najstarszy stażem w Monastery. Ja mam tylko największy brzuch od piwa (hehe). Ale poważnie, moim zdaniem kiedyś ludziska przychodzili na koncert napić się browca, pogadać, czasem podymać i była tylko jedna muzyka: metal. Niestety teraz fani chodzą na wybrany gatunek, np. blackmetalowiec nie skala się koncertem heavymetalowym. To chyba największa różnica. Są też plusy, znacząco poprawiła się jakość dźwięku i chyba umiejętności muzyków. Niezmienny pozostał tylko zapał młodych ludzi do grania no i constans są przerażające tzw. sale prób. No ale zawsze można „grać” na klawiszu w disco-polo bandzie lub też na trójkącie w orkiestrze.

17. I jeszcze pytanie, o które prosili wszyscy nastoletni użytkownicy „empetrzy”: Dlaczego wasza strona internetowa jest tak starannie okrojona z informacji? Bardziej dociekliwy fan praktycznie niczego się z niej nie dowie...

No nie przesadzaj, cośtam na niej jest ale jeśli to za mało to z góry przepraszam wszystkich fanów i przygodnych przeglądaczy. Po prostu czasem nie ma kto się tym zająć. Ja po prostu nie mam Internetu w chacie mimo, że mieszkam jeszcze w granicach miasta. Ale pocieszające jest to, że jedna z firm już kopie rowy pod światłowody i może na jesień będziemy bardziej dostępni i bardziej na bieżąco z wirusami (tu: bez hehe).

18. I to by było z mojej strony na tyle. Wznieście jakiś toast za zdrówko czytelników Heavy Metal Pages...

Dziękujemy HMP za zainteresowanie naszą kapelą. Redakcji oraz wszystkim czytelnikom HMP życzymy dużo zdrowia, samych zdrowych organów (szczególnie wątroby) oraz wyłącznie dobrej muzyki!

pytał: Tomasz Urbański, źródło: dwumiesięcznik Heavy Metal Pages, HMP 5(36)2007, www.hmpmag.pl

POWRÓT