"Recenzja nowego demo Monastery z Masterful Maga'zine"
Tak moi drodzy - to jest właśnie TO Monastery. Nie pamiętacie?
Mylicie z jakimś niemieckim albo holenderskim bandem o takiej samej nazwie?
No cóż, nic dziwnego - "Święta inkwizycja" wydana 10 lat temu przez Baron
records już pewnie zdążyła zarosnąć u paru posiadajcych tą kasetkę osób
grubą warstwą kurzu i zdechych pająków, w międzyczasie do zespołu dołączyła
Ania Volantzky na wokal, wspólnie nagrali jeszcze jakieś demo i potem cisza
- zesópł nie dawał już żadnych znaków życia. Okazuje się jednak, że Świebodzińscy
thrashersi nie oddali się już wychowaniu pacholąt, karierom zawodowym, podlewaniu
działek i innym idiotycznym obowiązkom, które czekają na każdego kto zboczył ze
słusznej rock'n'rolowej drogi życia. Już w 2002 roku podejmują decyzję o
ponownym rozpoczęciu picia piwa i co się za tym wiąże - kontynuacji Monastery
i gry muzyki niekoniecznie już tak popularnej jak parę lat temu. Zważywszy na
to co słychać na tym krążku uważam ten krok za absolutnie właciwy. Tak pierwszo -
rzędnego thrashu w naszym kraju już dawno nie słyszałem. Energia, żywioł, technika
godna pozazdroszczenia, całość w klimatach amerykańskiego thrash z Bay Area z lekką
domieszką core'a - bez dwóch zdań mamy tu kawał naprawdę wybornego metalu! Jako oddany fan
Britney i Szakiry nie przyszło mi łatwo zaakceptowanie wściekłej maniery Ani Volantzkiej hehe
- do momentu aż wyrzuciła z siebie tytułowe słowa w kawałku "Shattered Faith" i włos
zjeżył mi się na karku. Zaraz potem zrównał mnie niesamowity "Red bitch" z death metalowymi
tempami i w stylu nowszych dokonań Testament i już jestem całkowicie we władaniu tej pani i jej
kolegów. Chcę więcej!!! Pięć numerów to za mało - zwłaszcza, iż jeden to całkowita odskocznia, która
brzmi bardziej jak parodia grupy Łzy i po prostu cały czas go przeskakuję - jeśli tego nie zrobię to
cały dzień mam zjebany nuceniem tego kurewsko głupiego refrenu! ;)) Osobna sprawa to produkcja tej demówki.
Kiedy słyszy się że coś zostało nagrane w 'domowym studio' to raczej nie ma się zbyt wielkich wymagań co do
finalnego efektu. Tymczasem to co dokonuje chaupniczo gitarzysta Monastery Wojtek Cenajek (pseudo "Poland")
po prostu zostawia daleko w tyle większość pseudoprofesjonalnych miejsc nagraniowych w naszym kraju! Już sam fakt,
że Supreme Lord nagrywali u nich gitary do "X99.9" powinien być wystarczajcym dowodem na prawdziwość moich słów.
Mam nadzieję, iż na koncertach zespół wypada równie pozytywnie i że, mimo niezbyt sprzyjających warunków dla takiej
muzyki, uda im się wkrótce zbałamucić jakiegoś biznesmena w różowych okularach do wyłożenia
pieniążkw na promocję albo chociaż na dodatkowe browary dla zespołu. Może nawet na jakąś łapówkę dla recenzentów starczy? ;)
Autor: Aleksander Krzeczkowski "Olo" z Masterful Maga'zine (www.masterful.art.pl)